tag:blogger.com,1999:blog-71707174112778282432024-03-05T03:19:14.417-08:00HUNCWOCKIE OPOWIEŚCIHUNCWOCKIE OPOWIEŚCIDorcashttp://www.blogger.com/profile/11046193654052433442noreply@blogger.comBlogger3125tag:blogger.com,1999:blog-7170717411277828243.post-65455761516892052332016-03-20T04:52:00.002-07:002016-03-20T05:04:58.514-07:003.Wściekły pies<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Minęły trzy tygodnie. Uczniowie mieli dzisiaj wyjście do
Hogsmeade. Lily, Dorcas i Ann szły jedną z alejek, kierując się do Trzech
Mioteł. Alice odłączyła się od nich jakieś pół godziny temu i poszła <br />
z Frankiem
na randkę. Skręcały właśnie w kolejną uliczkę, kiedy zobaczyły Syriusza
całującego się <br />
z jakąś krukonką. Dor odwróciła zwrot i starała się nie
pokazywać, że coś ją to ruszyło. Od jej małego przedstawienia w pokoju wspólnym, chłopak zachowywał się
jakoś dziwnie. Starał się unikać jej sam na sam, a przebywał przy niej tylko
kiedy była w grupce. Nie rozumiała jego zachowania. Lily poszła za wzrokiem
przyjaciółki i także dostrzegła obściskującą się parę. Zrobiło jej się szkoda
szatynki, wzięła ją pod rękę i szybko zaprowadziła do pabu. Były najlepszymi
przyjaciółkami odkąd zaczęły naukę w Hogwarcie. Były dla siebie jak siostry i
mimo, że zdarzały im się sprzeczki to kochały się.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i>
<i>Mała, piegowata
dziewczynka pożegnała się właśnie z rodzicami. Mieli łzy w oczach, ona również
była bliska płaczu. Cieszyła się, ale nie chciała żyć w rozłące tyle czasu.
Pomachała im i Petuni ostatni raz i wskoczyła do pociągu. Ciągnęła za sobą
kufer, szukając wolnego przedziału. W jednym siedziała tylko mała, długowłosa
dziewczyna. Wpatrywała się w okno, nawet nie zauważyła jak Lily weszła.</i></div>
<i style="text-align: justify;"><i>-Tu jest wolne? – zapytała nieśmiało – Wiesz, wszędzie już zajęte i nie mogę
znaleźć miejsca – pokiwała jej głową i pokazała ręką, że może siadać – Jestem
Lily Evans, a Ty? </i></i><i></i><br />
<i>
</i>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><i>-Dorcas Meadowes – odparła i podała rękę nowej koleżance. Wyjęła gazetę licząc,
że będzie miała spokój. Jednak Ruda zbyt ciekawa świata do którego właśnie
zmierzała, zaczęła wypytywać ją <br />o szkołę, ludzi, nauczycieli, magie i wszystko
co jej przychodziło do głowy. Dorcas na początku trochę niechętnie, ale
udzielała niezbyt wyczerpujących, ale przynajmniej konkretnych odpowiedzi. <br />W
pewnym momencie zirytowała się. Nie lubiła zbytnio natrętnych ludzi, którzy ekscytują
się tak na wieść o Hogwarcie. Sama pochodziła z rodziny czysto krwistej i dla
niej nie było to nic nowego. Wręcz przeciwnie, nie odczuwała większej
ekscytacji tą przygodą życia, jak to powiedziała Evans w swojej paplaninie.
Westchnęła i wyszła na chwilę z przedziału, karząc zaczekać swojej rozmówczyni
i po chwili przyprowadziła rozczochranego chłopaka, który z uśmieszkiem
rozrabiaki przysiadł się do nowej koleżanki, która od razu zrobiła na nim
wrażenie. </i></i></div>
<i>
</i>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><i>-Moja siostra nie jest zbytnio wesołą osobą , ale się umie rozkręcić –
zażartował – słyszałem, że masz dużo pytań.</i></i></div>
<i>
<o:p></o:p></i>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br />
Na to wspomnienie, Lily uśmiechnęła się lekko. Wtedy
myślała, że nigdy nie zaprzyjaźni się z tą dziwną dziewczyną. Jednak to
zmieniło się, kiedy tiara przydziału, przydzieliła je obydwie do Gryfindoru, a
potem musiały jeszcze dzielić jedno dormitorium. Nawet nie wiedziała, że ta
złośnica stanie się jej tak bliska. A Potter… Wtedy jeszcze jej tak bardzo nie
irytował, to chyba było najlepsze wspomnienie jakie z nim dzieliła. Dopiero
później, kiedy poznał Syriusza i zostali Huncwotami, zaczęły się wiecznie żarty
w jej stronę, a ona zaczęła go szczerze nie znosić. </div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Usiadły gdzieś w kącie w zatłoczonym pubie. Piły piwo
kremowe i rozmawiały o nadchodzącym balu Walentynkowym.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Macie już sukienki ? – spytała Ann – ja swoją zamówiłam sowią pocztą, ale
jeszcze mi nie przyszła, tak się boję, że nie dojdzie na czas.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Wyluzuj – odparła Dor – sukienka to nie problem. We wszystkim będziesz wyglądała
szałowo – puściła do niej oczko – mnie bardziej martwi brak partnera! –
jęknęła, napiła się piwa i rozejrzała po pomieszczeniu jakby rozpaczliwie
szukała kogoś kto mógłby ją zaprosić. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Uspokój się, przecież zawsze masz miliony zaproszeń – Lily popatrzyła na
przyjaciółkę. Ona nie miała takiego powodzenia u chłopaków, ale nie mogła
narzekać na brak zainteresowania z ich storny. Oczywiście, nigdy z żadnym nie
była, ponieważ każdy bał się Pottera. Jak on ją tym irytował.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Hej, patrzcie kto przyszedł – do baru wszedł James i Lupin, a wraz z nimi
Syriusz i krukonka, którą wcześniej obściskiwał.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Ani mi się waż – syknęła Lily, jednak było już za późno, bo Ann która
wymachiwała do chłopaków, zdążyła zwrócić na siebie ich uwagę. Grupka ruszyła w
ich stronę, zamawiając po drodze kolejne piwa i przysiedli się. James usiadł
koło Lily, która tylko zgromiła go wzrokiem i próbowała zwiększyć odległość
która ich dzieliła, mimo że to było trudne ze względu na tłum przy tak małym
stoliku. Dor zmierzyła wzrokiem nową zdobycz Łapy, ale podała jej rękę i ze sztucznym
uśmiechem przywitała się. Miała na imię Bonnie i chodziła do piątej klasy. Była
ładna, miała ciemne włosy, oczy i karnacje. Nic dziwnego, że podobała się Łapie
– pomyślała Meadowes. Ann wpatrzona w
Lupina, nawet nie zauważyła co jej przyjaciółki przeżywają. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Co ciekawego robiliście? – zagaił Rogacz – my byliśmy w sklepie Zonka , powoli
kończyły nam się zapasy łajnobomb. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Dawno nie słyszałam o jakimś waszym żarcie – powiedziała Bonnie i uśmiechnęła
się słodko – starzejecie się ? </div>
<div style="text-align: justify;">
-Nie no coś ty – zaprzeczył Łapa i objął ją ramieniem – po prostu czekamy na
specjalną okazję – mrugnął do kolegi.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Co wy znowu kombinujecie ? – zirytowała się Lilka – Remusie mógłbyś na nich
jakoś wpłynąć! – oburzyła się.</div>
<div style="text-align: justify;">
-A co ja biedny Remus mogę zrobić? – zapytał retorycznie i spojrzał na Ann –
możemy pogadać ? –zapytał po czym wstał dając do zrozumienia blondynce żeby
zrobiła to samo, po czym razem wyszli z pabu.</div>
<div style="text-align: justify;">
-A co Luniek chce od naszej Ann? – zapytała podejrzliwie Dorcas.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Skąd niby mamy to wiedzieć – odrzekł Łapa. Patrzył się na Meadowes, wyobrażając
sobie ile rzeczy mógłby z nią teraz zrobić, gdyby byli sami. Czuł że Bonnnie
stara się zwrócić jego uwagę, ale on miał to gdzieś. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Wiecie co, chyba trzeba wracać do zamku, robi się późno – powiedziała Lily.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Masz rację, chodźmy – odpowiedzieli wspólnie, dopili ostatnie piwa i
pomaszerowali do zamku.</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Lily zmęczona po całym dniu w wiosce, szła do swojego pokoju
kiedy ktoś złapał ją za rękę. Odwróciła się i z przerażeniem stwierdziła, że
jej twarz jest stanowczo za blisko twarzy Jamesa. Ten uśmiechnął się tylko
lekko. Nie spieprz tego – pomyślał.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Hej, Ev…Lily nie chciałabyś może pójść ze mną na bal ? – jego ręka
automatycznie powędrowała do włosów. Ruda potrzebowała chwili żeby
przeanalizować co chłopak od niej chciał. Jego bliskość ją rozpraszała, ale po
dłuższej chwili oprzytomniała. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Nie pójdę z tobą na żaden bal, a już szczególnie na Walentynowy! – oburzyła
się po czym wyrwała swoją rękę z jego i uciekła na górę. Nie zwracała uwagi na
jego wołanie z dołu. Wkurzona opadła na łóżko. Co za palant – pomyślała.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Lily kochanie co się stało ? – Dorcas zmartwiona popatrzyła na przyjaciółkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Ten idiota zaprosił mnie na bal Walentynowy! Czy on naprawdę sądzi, że ja
chciałabym z nim tam iść- rzuciła wściekła, gestykulując przy tym rękoma – jaki
to trzeba mieć tupet! Nie dość, że nie mogę na niego patrzeć na co dzień to
jeszcze mam mu randkę obiecywać! I to w święto zakochanych! Ja go ledwo
toleruje, a o miłości to nigdy tu nie będzie mowy – darła się na całe
dormitorium. Jej przyjaciółki popatrzyły się na siebie wymowie. Pierwsza
odwarzyła się odezwać Ann.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Ale Lily przecież możecie iść jako przyjaciele – powiedziała niepewnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Przecież ja się z nim nie przyjaźnie – wydarła się Ruda i rozłożyła ręcę.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Tak, ale może taki bal to dobra okazja żebyś zaczęła – powiedziała Dorcas.
Było jej szkoda Jamesa, który tyle lat stara się o serce jej przyjaciółki. Z
jednej strony rozumiała ją, każdy miałby dość tylu głupich tekstów, natręctw i
dziecinnych gierek. Z drugiej strony, uważała że James zrobiłby dla niej
wszystko i, że jego uczucia są szczere. Była to dla niej wyjątkowo
niekomfortowa sytuacja. Starała się nie brać niczyjej strony, bała się, że w
tym wszystkim straci albo brata, albo siostrę. Gdyby chociaż raz mu dała szanse
– pokręciła głową, wiedząc, że prędzej piekło zamarznie niż ta dwójka zacznie
się przyjaźnić. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Przecież nic mu nie obiecujesz, a może nawet będziesz się fajnie bawiła –
widząc minę Lily szybko dodała – tylko na mnie nie krzycz, ale James jest
naprawdę w porządku i sądzę, że trochę przesadzasz – powiedziała jak najdelikatniej
umiała. Nie chciała kolejnego wybuchu. Ku jej zdziwieniu Evans zamyśliła się.
Może ma rację – pomyślała – Nie. Wyrzuciła tą myśl z głowy. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Mam dość, idę wziąć prysznic – wstała i zatrzasnęła za sobą drzwi od łazienki.
Dorcas tylko westchnęła i wgramoliła się do łóżka.</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<br />
-Żartujesz?! – wrzasnął Łapa – Zaprosiłeś Evans na bal? –
patrzył na Rogacza z lekkim niedowierzeniem – Sądziłeś, że się zgodzi ? O czym
ty myślałeś chłopie?</div>
<div style="text-align: justify;">
-Problem w tym, że nie myślałem, okej? To był impuls – usiadł zrezygnowany na
łóżku – po prostu widziałem jak idzie do dormitorium i pomyślałem co mam to
stracenia. A teraz pewnie będzie na mnie zła przez kolejny tydzień – westchnął
i uderzył pięścią w poduszkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Wkopałeś się Łosiu – zaczął się śmiać Syriusz. </div>
<div style="text-align: justify;">
-A ty kogo masz zamiar zaprosić – zapytał Lunatyk. Peter który do tej pory
zajadał się fasolkami <br />
i popatrzył na kolegów z zaciekawieniem.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Nie myślałem nad tym jeszcze – mruknął jakby od niechcenia.</div>
<div style="text-align: justify;">
-A ta Bonnie? – dopytywał się Remus.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Ona ? – Syriusz spojrzał na kolegę – Ładna, ale raczej nie mam ochoty z nią na
dalsze znajomości. Średnio całuje – uśmiechnął się i wrócił do swojego zajęcia
jakim było czytanie jakiegoś mugolskiego magazynu o motorach.</div>
<div style="text-align: justify;">
-A Dorcas? – nie dawał za wygraną Lupin.</div>
<div style="text-align: justify;">
-W sumie z braku laku mogła by być. Poszedłby z nią jako przyjaciel –
dopowiedział szybko widząc minę kolegi.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Oczywiście, dla tego ciągle gadasz jej imię przez sen – zaśmiał się Lunatyk na
co Rogacz zaczął mu wtórować, obejmując samego siebie jakby udawał się obmacuje
się z jakąś dziewczyna i zaczął
powtarzać: Dorcas mmm, Dorcas. Łapa zirytowany zamienił się w wielkiego
czarnego psa i zaczął warczeć na kolegę, który nic sobie z niego nie robił.
Syriusz rzucił się na Jamesa i za chwilę oby dwaj turlali się po podłodze, na co Remus i Peter zaśmiewali się z nich.
Black zmienił się z powrotem w człowieka
i zgromił kolegów wzrokiem. Potter przyłączył się do wrzawy, na co czarnowłosy
tylko łypnął wzrokiem, jednak po chwili nie mogąc się powstrzymać sam zaczął
się śmiać z całej sytuacji. I tak
czwórka huncwotów zaśmiewała się w najlepsze cały wieczór.</div>
<br />
<br />
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
~koniec rozdziału
trzeciego</div>
Dorcashttp://www.blogger.com/profile/11046193654052433442noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7170717411277828243.post-83858022104327087272016-03-15T13:41:00.002-07:002016-03-20T05:04:02.092-07:002.Wszyscy się sobie podobają<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Dorcas obudziły pierwsze promienie słońca które przedarły
się przez jej kotarę. Zirytowana włożyła głowę pod poduszkę, marząc aby znowu
zasnąć. Wtedy ktoś na nią wskoczył i zaczął się drzeć.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Dorcas nie możesz zaspać na pierwsze lekcje w nowym roku! Wstawaj no, głodna
jestem, a nie chce sama iść na śniadanie! – powiedziała Lily i zaczęła ściągać
z przyjaciółki kołdrę.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Odwal się Evans – warknęła szatynka i zrzuciła ją z łóżka. Dziewczyna
podniosła się z ziemi <br />
i z wyrzutem rozmasowując sobie tyłek, wyciągnęła różdżkę
z kieszeni:</div>
<div style="text-align: justify;">
-<i>Aquamenti</i> – strużka wody poleciała
na śpiącą dziewczynę, która podskoczyła i wściekła chciała rzucić się na
przyjaciółkę, jednak zaplątała się w kotary i zrywając je, poleciała na ziemię.
Lily śmiała się, trzymając się za brzuch, prawie płakała. Nic nie robiła sobie
z gróźb i przekleństw które mamrotała Dorcas próbując wstać. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Co się dzieje? – zapytała zaspana Ann. Brutalna pobudka obudziła resztę
współlokatorek. Zaczęły powoli się przeciągać i ze zdziwieniem przyglądały się
dwóm przyjaciółkom. Nagle Ann spojrzała na łazienkę co jednocześnie zrobiły
dwie pozostałe dziewczyny. Wszystkie trzy rzuciły się, Dorcas która ciągle była
zaplątana była na przegranej pozycji. Ostatecznie walkę zwyciężyła Alicja. Lily uśmiechnęła się do
przyjaciółek i oznajmiła, że będzie czekała na dole.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
-Ile można się szykować – powiedziała do siebie Lily. Popatrzyła na zegarek, do
rozpoczęcia lekcji zostało im pół godziny. Jeśli nie zdąży zjeść śniadania
będzie naprawdę wkurzona. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Hej Evans, czekasz na mnie? – powiedział schodząc po schodach Potter. Za nim
szła reszta huncwotów. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Oczywiście, że nie. I nie Evans idioto! – popatrzyła na gryfona, który
szczerzył do niej zęby. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Zawsze możesz iść z nami rudzielcu – powiedział, próbując złapać niesforny
kosmyk jej włosów <br />
i założyć jej go za ucho, ale ona odtrąciła jego rękę. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Wole umrzeć z głodu – odparła – po za tym idę z dziewczynami, więc idźcie bo
one jeszcze napewno długo się bę… - Nie dane jej było skończyć bo w tym
momencie właśnie jej współlokatorki wyszły z dormitorium.</div>
<div style="text-align: justify;">
-O chłopaki! – uśmiechnęła się Ann – chodźmy bo umieram z głodu. Złapała Lily
za rękę <br />
i pociągnęła w stronę obrazu. Ruda tylko westchnęła i dała się
prowadzić dziewczynie.</div>
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<!--[endif]--><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Dorcas jadła tosta z dżemem. Była zaspana i ciągle zła na
Lilke za rano. Syriusz popatrzył na nią.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Ej mała, ślicznie wyglądasz – popatrzyła na niego wzrokiem godnym Bazyliszka. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Uważaj Black bo Meadowes zabije cie za takie komplementy – zaśmiał się James –
co mamy pierwsze Luniaczku? </div>
<div style="text-align: justify;">
-Dwie godziny eliksirów ze Ślizgonami – powiedział i napił się łyka kawy.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Super – mruknął Syriusz i znowu wlepił oczy w Dorcas. Dziewczyna dojadła tosta
i wraz z przyjaciółkami wstały od stołu i poszły w stronę lochów. Powłóczył się za
nimi jakieś dziesięć minut później wraz z resztą huncwotów. Jego myśli ciągle
zaprzątała pewna długonoga dziewczyna. Sam nie wiedział już co się zmieniło.
Nigdy nie traktował jej jak zwykłej dziewczyny, wiedział, że jest wyjątkowa
jednak starał się nie zwracać na to uwagi. Nie – pomyślał – koniec myślenia o
Dorcas. Słynny Syriusz Black nigdy nie zakochał się w żadnej dziewczynie. Stop
– skarcił samego siebie – jest ładna, pociągająca, ale to na pewno nie jest
miłość. </div>
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<!--[endif]--><br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Przez dwie godziny eliksirów nie działo się nic
szczególnego. James z Syriuszem rzucili parę razy zaklęcia na kociołek Snape’a,
przez co narazili dom na stratę punktów.
Następnie transmutacja. Potter złożył małego ptaszka i wysłał go w
kierunku rudej, ale ona jednym zaklęciem sprawiła, że prezent sponął. </div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Po lekcjach James dogonił Lily i zaczął iść koło niej,
proponując jej eskortę na obiad. Lily już chciała złapać Dorcas za rękę i
pociągnąć ją z dala od chłopaka, kiedy ta zwinnie się wymsknęła i podeszła do
Syriusza który szedł parę kroków za nimi. Rogaty uradowany zaczął naprzykszać
się Rudej całą drogę, ta natomiast wymyślała tysiące tortur, które chciałaby na
nim wypróbować. </div>
<div style="text-align: justify;">
Dorcas szła w bezpieczniej odległości wraz z Łapą. Właśnie mrugnął do jakiejś
wymalowanej blondyny, która uśmiechnęła się do niego prawie mdlęjąc. Czarna
tylko przewróciła oczami <br />
i prychnęła pogardliwie.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Nie bądź zazdrosna mała – objął ją ramieniem – przecież to nie moja wina, że
tak działam na kobiety – uśmiechnął się do niej zalotnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Naszczęście ja jestem odporona na wszelkie choroby – syknęła, ale nie strąciła
jego ręki – i nie mów do mnie mała! </div>
<div style="text-align: justify;">
-Ciii – położył jej palec na ustach – wszyscy wiemy, że na mnie lecisz. Ten
gest na chwilę zdezorientował dziewczyne jednak szybko się ocknęła i zaczęła w
niej wzrastać złość. Sięgneła po różdżke i wycelowała w Syriusza, kiedy
podbiegł do nich Lupin, który nie chciał dopuścić do walki na korytarzu swoich
przyjaciół. Objął ich dwoje ramieniem i z wymuszonym spokojem zaczał ich
prowadzić do Wielkiej Sali.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Śliczną mamy pogode! – zaczął się wydzierać, tak że gapie którzy przyglądali
się wcześniejszej wymianie zdań, zaczeli powoli zajmować się swoimi
czynnościami – Tak pomyślałem, że może byśmy w trójkę poszli sobie na obiad,
tak dla bezpieczeństwa waszego i reszty
– po czym cicho się zaśmiał i prowadził dwójkę zdezorientowanych przyjaciół na
obiad.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
- Co ty taka nie w humorze, Dor? – zapytała Lily, patrząc jak dziewczyna
ostentacyjnie patrzy łba na Łapę który siedział naprzeciwko niej.
Dziewczyna tylko mruknęła coś pod nosem i zajęła się swoim kurczakiem. Evans
przewróciła oczami – pewnie znowu Syriusz ją wkurzył – pomyślała. <br />
Tak to już
między nimi jest. Ciągle się kłócą, warczą na siebie, ale nie tak jak ona z
Potterem. W ich kłótniach dało się wyczuć uczucie i pożądanie które oby dwoje
czuli, ale byli zbyt dumni by przyznać się do tego między sobą. No nic –
westchnęła i popatrzyła na stół ślizgonów. Snape siedział tam z Bellą i
Lucjuszem. Mimo, że już nic ją nie łączyło z nim to nadal czuła smutek, kiedy
patrzyła jak jej dawny przyjaciel się zmienia. Nie lubiła towarzystwa w którym
się obracał, ale nie miała już na to wpływu. </div>
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<!--[endif]--><br />
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
Wieczorem huncwoci wraz z dziewczynami siedzieli w Pokoju
wspólnym. Lily pisała wypracowanie dla Slughorna, James i Syriusz grali w
szachy czarodziejów, Lupin także próbował odrabiać jakieś lekcje, a Dorcas
czytała gazetę. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Idę spać – oznajmiła Ruda i skierowała się na schody do damskiego dormitorium.
Chwilę później Lunatyk także skończył lekcje i pokierował się na górę, a za nim
Rogacz. Było koło północy i PW zdąrzył już opustoszeć. Meadowes dzielnie
starała się skupić na artykule na temat pielęgnowania włosów i nie zwracać
uwagi na to, że Black ciągle się na nią gapi. </div>
<div style="text-align: justify;">
-O co ty się tak na mnie wściekasz – zagaił Łapa. Dizewczyna nie podniosła
nawet wzroku znad gazety. Wstał i usiadł koło niej na kanapie. Śmieszyła go ta
cała sytuacja. Przecież on tylko żartował, robił to często, a nie wiedzieć czemu
akurat dzisiaj się na niego za to wkurzyła. Był ciekawy ile da radę tak go
ignorować. Lecz ona miała inny pomysł. Odłożyła gazetę i spojrzała swoimi
brązymi oczami na chłopaka. Siedział zdecydowanie za blisko. Na chwilę zgubiła
myśl, kiedy popatrzyła na niego – czemu on musi być taki przystojny –
pomyślała, ale szybko wyrzuciłą tę myśl z głowy. Przysuneła się do niego,
zmniejsząjąc już naprawdę niewielką odległość między nimi. Zwinnym ruchem
usiadła na nim okrakiem co spowodowało zaskoczenie chłopaka. Podobało mu się
dokąd to zmierza.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Już się nie boczysz? – zapytał i przejechał jej ręką po odsłoniętym udzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Nie mam serca się nie ciebie złościć – odparła i przygryzła wargę . Nachyliła
się do niego, poczuła jego przyjemny oddech na obojczyku, jednak starała się
zachować zimną krew. Chłopak tak bardzo chciał ją przyciągnąć i pocałować,
widać było, że walczy ze sobą żeby teraz nie rzucić się na nią. Dopieła swego.
Przybliżyła się do jego ucha.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Opanuj się Black. Przecież wiem, że na mnie lecisz – wyszeptała najseksowniej
jak potrafiła. Zwinnie z niego zeszła i poszła do swojego dormitorium,
zostawiąjąc zdezorientowanego i już napalonego chłopaka, samego na kanapie. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Kurwa – powiedział sam do siebie, wściekły na wszystko i na wszystkich, a
szczególnie na nią. Wiedział, że Dorcas na niego działa, ale nie sądził, że aż
tak. Wstał i powłóczył się do dormintorium. Reszta jego współlokatorów już
spała. Położył się na łóżku i zasnął. Tej nocy śnił o pewnej długonogiej
szatynce.</div>
<br />
<br />
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
~koniec rozdziału
drugiego</div>
Dorcashttp://www.blogger.com/profile/11046193654052433442noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7170717411277828243.post-68244067510480322202016-03-15T13:27:00.003-07:002016-03-15T13:27:42.281-07:001.Powrót<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Właśnie nadszedł koniec świąt. Trzeba było powrócić do
normalności, do nauki, niekończących się prac domowych, nauczycieli którzy
wiecznie czegoś chcieli, no właśnie… Kiedy większość ludzi szła po świętach do zwykłych,
nudnych szkół, siódemka przyjaciół, uśmiechnięta i radosna, jechała właśnie
pociągiem. Wracali do szkoły, ale nie była to zwykła szkoła. Nie uczono tam
matematyki, biologii, czy fizyki, ale starożytnych run, opieki nad magicznymi
zwierzętami, obrony przed czarną magią, czy transmutacji… Tak. Była to
wyjątkowa szkoła. Hogwart. Wielki zamek skrywający wiele tajemnic, leżący w Anglii w… Tak właściwie to nikt nie wie
gdzie dokładnie znajduję się owy budynek. Jest to owiane tajemnicą, aby nikt go
nie mógł tak łatwo odnaleźć. Wracając do naszego pociągu. W jednym przedziale
siedziało czterech wyjątkowych chłopaków, a wraz z nimi cztery również
niezwykłe dziewczyny. Cała paczka zaśmiewała się z właśnie z żartu
ciemnowłosego chłopaka, który z zawadiackim uśmiechem i błyskiem w oku, odgarnął
sobie trochę przydługie włosy z zabójczo przystojnej twarzy, po czym
rozbawiony popatrzył na dziewczynę która siedziała naprzeciwko niego. Miała
długie brązowe włosy, lekko zakręcone przy końcach, które kaskadą spadały na
jej plecy i ramiona. Była ładna i to bardzo. Brązowe oczy, w których nie jeden
chłopak mógł utonąć, tryskały iskierkami. Kiedy uśmiechała się z dopiero co
opowiedzianego żartu zrobiły jej się, jak stwierdził czarnowłosy chłopak,
słodkie dołeczki w policzkach. Dziewczyna nazywała się Dorcas Meadowes i była
częstym obiektem westchnień płci przeciwnej. Również czarnowłosego chłopaka,
który siedział naprzeciw niej i właśnie przeniósł wzrok na jej długie nogi. Syriusz Black,
największy podrywacz w szkole, nigdy nie przyznałby się do tego, że jakaś
dziewczyna tak bardzo zakręciła mu w głowie. Obok niego trząsł się ze śmiechu
kruczoczarny chłopak, o bardzo przystojnej twarzy, na której miał okrągłe
okulary. James Potter, złapał się właśnie za
brzuch i otarł łzy, po czym popatrzył na swojego najlepszego przyjaciela i uśmiechnął
się do niego po huncwocku. Tych dwoje wraz z Remusem Lupinem oraz Peter
Pettigrew tworzyli bandę, która cały czas wywijała komuś jakieś kawały. A to
łajnobomby w lochach to jakieś dziwne choroby u ślizgonów, ale i tak ich
ulubionym zajęciem było gnębienie Severusa. Nazwali siebie Huncwotami . Nagle
do przedziału weszła ruda dziewczyna, była to Lily Evans, obiekt westchnień
Jamesa od pierwszej klasy. Jednak ta zielonooka dziewczyna o bardzo niespotykanej
urodzie, której zazdrościła jej nie jedna dziewczyna w szkole, nie uległa ciągłym
i natrętnym próbom uwiedzenia. Uważała, że teksty, które chłopak ciągle rzucał
w jej stronę były dziecinne i żałosne. Kiedy usiadła między dwiema
przyjaciółkami, Potter uśmiechnął się do niej.</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
-Evans umówisz się ze mną? – powiedział po czym jego ręka automatycznie powędrowała
do jego włosów czochrając je jeszcze bardziej, o ile w ogóle to było możliwe.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Wolałabym już umówić się z gmuchołochem niż z Tobą, Potter – odpowiedziała zirytowana
<br />i pomyślała – zaczyna się – zrezygnowana odwróciła się do Ann, która od razu
zajęła ją rozmową na temat minionych świąt. Była to ładna dziewczyna, miała
krótkie blond włosy które kręciły jej się, co nadawało jej dziewczęcego uroku.
Była chuda, ale najwyższa ze wszystkich dziewczyn w tym przedziale. Jej
niebieskie oczy świeciły się z emocji, gdy opowiadała o świętach u ukochanej
babci.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Lily myślę, że powinniśmy iść na spotkanie prefektów – powiedział po chwili
Lupin i ruszył <br />w kierunku drzwi. Z całej paczki to on był najbardziej ułożony i
spokojny, pomagał w żartach, ale raczej starał się nie pakować za często w
szlabany. Był zdolny i mądry dlatego, mimo że był Huncwotem , nikogo nie
dziwiła jego funkcja prefekta. Evans
ruszyła za nim i po chwili już zastało ich tylko piątka w przedziale.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
-Chyba pójdę poszukać pani z wózkiem – zastanowił się na głos Peter. Był niskim
i przysadzistym chłopakiem, o brązowych, przerzedzonych włosach i spiczastym
nosie. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Przecież dopiero co zjadłeś cała paczkę czekoladowych żab! Zaraz nie zmieścisz
się w drzwiach – zażartował James, na co gruby chłopiec tylko spłonął
rumieńcem.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Co czytasz? – zapytał Syriusz, wskazując palcem na gazetę, którą Dorcas chwilę
temu wyciągnęła <br />z torby i zaczęła wertować.</div>
<div style="text-align: justify;">
-A, to? Magazyn Czarownica, no wiesz plotki ze świata czarodziejów, kto z kim i
w ogóle, głupie, ale wciągające – odparła brązowooka i zanurzyła się w artykule
na temat rozwodu jakiś słynnych czarodziei. </div>
<div style="text-align: justify;">
-Aha – skwitował Syriusz - nudzi mi się
– powiedział odwracając głowę do Jamesa – co powiesz na eksplodującego durnia?</div>
<div style="text-align: justify;">
James kiwnął głową na znak zgody i
zwrócił się do reszty, czy też grają. Ann i Peter przyłączyli się do gry, tylko
Dorcas wolała czytać swoje pisemko. Po godzinie wrócili Lily z Remusem i reszta
drogi upłynęła im na żartach, śmianiu się i kilku albo kilkunastu odzywkach
Pottera do rudowłosej.</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy wyszli na peron usłyszeli znajomy krzyk:
„Pirszoroczni, pirszoroczni do mnie!”. Pomachali gajowemu i weszli do powozu,
który miał ich zawieść do Hogwartu. Dorcas właśnie siedziała przy stole i jadła
risotto, kiedy znowu usłyszała jak James naprzykrza się Lily.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Ale czemu ty mnie tak nienawidzisz? – popatrzył na nią jelenimi oczami –
przecież wiesz, że cię kocham!</div>
<div style="text-align: justify;">
-Zamknij się Potter – warknęła dziewczyna. Jednak Dorcas mogłaby przysiąc, że
nie wyczuła w tym tyle jadu co zwykle i zobaczyła malusieńki, ledwo zauważalny
uśmiech na jej ustach. Przeniosła swój wzrok na Łapę, który wpatrywał się w nią
swoimi szarymi oczami. Zbliżyła się do niego w te święta, ponieważ Syriusz
spędził je u Potterów, była nie niego skazana. James był dla niej jak brat i
ich rodzice byli w jakimś stopniu spokrewnieni. Dlatego co roku albo oni
przychodzili do niej albo ona wraz z rodzicami szła do niego. Syriusz podobał
jej się od zawsze, ale wiedziała, że to połączenie nie mogło się wydarzyć.
Lubiła się z nim droczyć i rywalizować
kto złamie więcej serc, lub będzie miał lepszą parę na balu. Tak… tych
dwoje zawsze coś ciągnęło do siebie jednak byli zbyt uparci i żadne <br />z nich nigdy
tego nie przyzna.</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
Po wieczerzy, wszyscy udali się do swoich dormitoriów.
Dziewczyny przywitały się ze swoją współlokatorką, która również była ich
przyjaciółką. Nazywała się Alice i była kruchą blondynką <br />o wielkim sercu.
Została na święta w Hogwarcie, ponieważ nie chciała zostawić swojego chłopaka
Franka Longbottoma samego. Byli parą od pierwszej klasy. Zwykła miłość z ławki
zaczęła przeradzać się w coś poważniejszego. Dziewczyny usiadły na łóżku i
zaczęły rozmawiać. W końcu nie widziały się przez dłuższy czas. W końcu każda
zmęczona padła na swoje łóżko i dała się ponieść w objęcia Morfeusza.</div>
<br />
<div align="right" class="MsoNormal" style="text-align: right;">
~koniec rozdziału
pierwszego <br />
<!--[if !supportLineBreakNewLine]--><br />
<!--[endif]--></div>
Dorcashttp://www.blogger.com/profile/11046193654052433442noreply@blogger.com0